eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plMotoTesty aut › Citroen C-Elysse, jeśli szukacie taniego auta

Citroen C-Elysse, jeśli szukacie taniego auta

2016-02-20 00:41

Citroen C-Elysse, jeśli szukacie taniego auta

Citroen C-Elysse © fot. mat. prasowe

PRZEJDŹ DO GALERII ZDJĘĆ (11)

Czy budżetowy oznacza gorszy? Tak! Czy można jednak pewne braki zaakceptować? Można! Czy takie auto ma jakieś wady? Całe mnóstwo, ale jeszcze więcej zalet. Zapraszam na test, którego wyniku kompletnie się nie spodziewałem…

Przeczytaj także: Citroen C4 dla młodych duchem

Pasja motoryzacyjna moim przekleństwem


Olbrzymią wadą pasji motoryzacyjnej, jej przekleństwem wręcz, jest ciągłe, notoryczne, nieustające poszukiwanie samochodu dla siebie. Kupuję jeden, który mi się zaraz nudzi, ale lubi go moja lepsza połowa, więc kupuję drugi, który okazuje się na tyle fajny, że nie chcę już jeździć pierwszym. Szukam więc czegoś innego na zamianę pierwszego – najlepiej rzędowa lub w układzie V - szóstka, a jeszcze lepiej ósemka, najchętniej z końcówki lat 90-tych (najbardziej lubię ten okres w motoryzacji). I znowu się zacznie. No bo zakup, ubezpieczenie, pierwsze naprawy, opony. Potem, po kilku miesiącach znowu coś się zepsuje. I tak w kółko. Na naprawy BMW e34, a tak naprawdę wymianę części eksploatacyjnych i opony wydałem przeszło 6 tysięcy złotych przez rok. To kilkaset złotych miesięcznie. A przecież jeszcze wydawałem na paliwo (wcale nie mało, bo ja nie toleruję w swoim samochodzie LPG).

Należę do tej grupy wariatów, że nie ważne czy samochód samochód jest stary czy nie – musi jeździć jak nowy, nie może mieć rdzy, nic nie może się w nim odklejać, a z każdym puknięciem jadę od razu do Marka, mojego mechanika. Znam wielu, którzy motoryzacją się interesują, ale tak naprawdę w dupie mają stan posiadanego wozu – ważne, żeby jeździł. Ale to nie ja. Posiadanie samochodu męczy mnie więc strasznie, bo ciągle doszukuję się kolejnych wad, które chciałbym jak najszybciej usunąć. Wszystkie naprawy w dodatku skrzętnie zapisuję w excelu, co dodatkowo doprowadza mnie do rozpaczy, jak wracam do tych zestawień. Masakra!

fot. mat. prasowe

Citroen C-Elysse - z tyłu

Pierwsze spojrzenie na ten samochód i mnie odrzuciło – tyłek doczepiony na siłę jak w Renault Talii, a po otwarciu drzwi jeszcze gorzej.


Jest rozwiązanie?


A można przecież prościej. Można wpłacić kilka-kilkanaście tysięcy na samochód – nowy, i spłacając kilkaset złotych miesięcznie przez kilka lat cieszyć się świętym spokojem. Pieniądze będą co prawda co miesiąc uciekały z portfela, ale nie pójdą na naprawy, a na spłatę samochodu – pachnącego nowością, niewysiedzianego, który co najmniej przez 3-4 lata nie będzie wymagał wizyty u Marka, którego lubię, ale wolę chyba spotkać się z nim na piwo, niż na kolejną akcję pod tytułem „znowu coś się zepsuło, napraw proszę”. W dodatku nowy samochód będzie spalał mniejsze ilości paliwa (a już na pewno mniej od każdego z moich obecnych pojazdów). Słowem – same oszczędności (te psychiczne też się liczą!).
Wszystko świetnie. Tylko jest jeden problem. Żeby raty były niewielkie, a wpłata początkowa nie była wyższa niż cena średniej klasy kilkunastoletniego auta, musimy ograniczyć się w wyborze samochodu, do takiego, który nie porywa stylistyką, wykonaniem i najczęściej oferowanym pod maską silnikiem.

fot. mat. prasowe

Citroen C-Elysse - wnętrze

Twarde plastiki, niemiła w dotyku kierownica, szorstkie i cienkie materiały na siedzeniach, a same siedzenia niewygodne i sprawiające ból kręgosłupa już po 20 km.


Na początku był chaos, a w zasadzie wszystko na "nie"


W test Citroena C-Elysee wmanewrował mnie Konrad, który z radością zabrał Skodę Fabię 1.2 TSI i zniknął z nią gdzieś w Małopolsce. Pojechałem po Citroena z nastawieniem, że jeżeli już mam nim jeździć, to niech to będzie diesel. Oczywiście okazało się, że nici z moich planów, a programowanie tego w głowie nic nie dało. Odebrałem benzynę, na szczęście tą mocniejszą 1.6 VTi 115 KM.

fot. mat. prasowe

Citroen C-Elysse - przód

W ekonomicznym Citroenie nie czuć żadnych dziur, a samochodem sympatycznie kołysze.


I? I zaczęło się. Pierwsze spojrzenie na ten samochód i mnie odrzuciło – tyłek doczepiony na siłę jak w Renault Talii, a po otwarciu drzwi jeszcze gorzej. Twarde plastiki, niemiła w dotyku kierownica, szorstkie i cienkie materiały na siedzeniach, a same siedzenia niewygodne i sprawiające ból kręgosłupa już po 20 km. Gdy doszło do tego zachowanie na drodze – spore przechyły na zakrętach, nieprecyzyjny układ kierowniczy i skrzynia biegów, w której każdy bieg wchodzi tak nieprzyjemnie i hacząc, uznałem, że tego za wiele.
Odstawiłem C-Elysse do garażu podziemnego, kupiłem po drodze trzy browarki i postanowiłem zapomnieć o tym, że on tam stoi, a następnego dnia przed południem wyjeżdżam nim do Krakowa.

fot. mat. prasowe

Citroen C-Elysse - tył

Zastrzeżenia mam do obsługi radia, tempomatu i przycisków otwierających szyby.

 

1 2 3

następna

oprac. : Adam Gieras / Motoryzacyjnie Pod Prąd Motoryzacyjnie Pod Prąd

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: