eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plMotoTesty aut › Mitsubishi Outlander 2.2 DID Intense Plus. Chcesz SUV-a? No to masz

Mitsubishi Outlander 2.2 DID Intense Plus. Chcesz SUV-a? No to masz

2016-07-12 10:03

Przeczytaj także: Mitsubishi Outlander 2.2 DID 6AT - spokój na kołach


Wewnątrz również bez fajerwerków. Prosta deska rozdzielcza oraz nieźle leżąca w dłoniach kierownica zostały niepotrzebnie udekorowane błyszczącym plastikiem, ale taka teraz moda. Do gustu przypadły mi za to listwy drzwiowe oraz przednia przed pasażerem, które wykonano z imitującego szczotkowane aluminium bliżej nieokreślonego tworzywa. Wszystkie przełączniki i pokrętła są pod ręką, jak w starych japońskich samochodach, a jedynym przejawem nowoczesności jest dotykowy panel radia i inforozrywki (chociaż tak naprawdę trudno tu o jakąkolwiek rozrywkę). W testowanym egzemplarzu zabrakło nawigacji, chociaż w bogatszych wersjach oczywiście występuje.

fot. mat. prasowe

Mitsubishi Outlander 2.2 DID Intense Plus - tył

Bagażnik ma ogromną pojemność – aż 591 litrów przy złożonym trzecim rzędzie siedzeń.


W Outlanderze naprawdę bez problemu można poczuć się jak w aucie co najmniej sprzed dekady. Tym bardziej, że plastiki, z których wykonano deskę rozdzielczą są przeciętnej jakości – raczej twarde, chociaż bardzo dobrze spasowane. O żadnych piskach, trzaskach, zgrzytach na szczęście nie ma więc mowy. Swobodnie można za to rozlać sos z hamburgera czy wspomniany wcześniej kefir – wystarczy potem przetrzeć papierem i gotowe.

Za nagłośnienie Outlandera odpowiada firma Rockford. Tematyka audiocar jest mi bardzo obca, dlatego rzadko piszę o doznaniach dźwiękowych. No chyba że dźwięk jest wyjątkowo wysublimowany jak w Volvo czy Lexusie. Tu z kolei dźwięk jest na tyle nijaki; płaski, bez wyostrzonej linii basów, a sytuacji nie poprawa nawet duża tuba umieszczona w bagażniku, że warto o tym wspomnieć. Cóż, w Outlanderze po prostu mamy radio i możemy słuchać muzyki. Audiofil musi albo przerobić ten sprzęt albo poszukać innego auta.

fot. mat. prasowe

Mitsubishi Outlander 2.2 DID Intense Plus - przód

Patrząc na Outlandera z zewnątrz, choć po liftingu stara się on być trochę bardziej modny, a zatem także niestety plastikowy, to w żadnym wypadku nie da się o nim powiedzieć, że jest wyjątkowo ładny.


Niewątpliwą zaletą Outlandera jest wygoda wnętrza. Przednie fotele są masywne i przyjemnie miękkie (nie tak, jak we francuskich autach w latach 90-tych, więc kręgosłup nie boli), a tylna kanapa spokojnie pomieści nawet trzy osoby. Co ważne, miejsca na nogi w drugim rzędzie jest naprawdę dużo, a w razie czego, awaryjnie, możemy przewieźć także dwójkę niewysokich pasażerów na dwóch fotelach chowanych w podłodze bagażnika – z naciskiem na „awaryjnie”. Sam bagażnik ma ogromną pojemność – aż 591 litrów przy złożonym trzecim rzędzie siedzeń.

Podsumowując wnętrze, trzeba użyć sformułowania: stara dobra japońska szkoła – wszystko jest narysowane banalną wręcz kreską, brakuje jakichkolwiek fajerwerków i… cały czas będę tego bronił. Moim zdaniem o to w takim aucie chodzi. Ciężko się za nim odwrócić po zamknięciu drzwi, ciężko również zakochać się w stylistyce wnętrza, ale czy ma to aż takie znaczenie w codziennym użytkowaniu?

Moim zdaniem nie!

Tym bardziej, że Mitsubishi skrywa jeszcze jednego asa w rękawie – przyjemność z jazdy.

Dzisiejsze SUV-y nastawione są przede wszystkim na bezpieczną jazdę przy wyższych prędkościach. Outlander zdecydowanie lepiej czuje się tam, gdzie inne samochody wymiękają. Nastawy zawieszenia Mitsubishi są jednymi z bardziej miękkich w klasie, ale dzięki temu żadna dziura, leżący policjant czy uskok w drodze nie są w stanie odbić się na kościach pasażerów auta. Jadąc osiedlową uliczką złapałem się nawet na tym, że pokonuję spowalniacze z mocno przesadzoną prędkością 55 km/h. Naprawdę łatwo o takie zagapienie.

2.2-litrowy silnik generuje 150 KM i to naprawdę wystarczy. Nie ma mowy o sportowych osiągach, ale ciężko mi przypomnieć sobie sytuację, w której poczułbym się źle na drodze. Outlander bez problemu rozpędza się do 140- 150 km/h. Powyżej tych prędkości robi się już trochę mniej przyjemnie, choćby przez odgłos obijającego się o karoserię powietrza, ale nadal nie czuć strachu u tyłka. Jedynie układ kierowniczy mógłby pracować trochę ciężej i mieć mniejszy zakres obrotów.

Stado przyzwoitej ilości koni mechanicznych, o którym pisałem już wyżej, wprawiane jest w ruch dzięki automatycznej, sześciobiegowej skrzyni biegów (na szczęście nie CVT!!!), która zmienia kolejne przełożenia z przyjemnym ociąganiem. Przyjemnym, bo nie wiem kto oczekiwałby od tego samochodu wbijania biegów niczym w BMW M3. Skrzynia pasuje do charakteru auta i szczerze mówiąc nie wiem po co producent zamontował łopatki na kierownicy?

Gdy mówimy o napędzie, warto również dodać, że mamy tu do czynienia z 4WD, który działa naprawdę gładko i rzadko kiedy informuje kierowcę o swojej ingerencji. W terenie (oczywiście nie w błocie do progów) i na drodze utwardzonej, np. w warunkach zmniejszonej przyczepności możemy na nim absolutnie polegać – nawet z wyłączonym ESP. Napęd można też całkowicie zablokować – 4WD Lock lub dać mu wytchnienie w opcji 4WD Eco. Jeżeli chodzi o spalanie, to ciężko jest zejść z 9 litrów ON na 100 km. Dużo, mało? Moim zdaniem, biorąc pod uwagę masę i gabaryty auta, normalnie.

Kupić czy nie, oto jest pytanie. Moim zdaniem, jeśli ktoś szuka auta, które ma za zadanie ciężko na siebie pracować, wozić bezpiecznie rodzinę i być niezawodne, a przy tym nie zwracać na siebie szczególnej uwagi, to Mitsubishi Outlander wydaje się świetnym wyborem. Ciężko jednak polecić mi go w wersji z silnikiem diesla, a wszystko przez bardzo wysoką akcyzę, którą objęte są auta powyżej 2-litrów pojemności.

Auto tak jak stoi kosztuje podczas aktualnej promocji 150 990 tys. zł. To nadal bardzo dużo. Niestety, wybór 2-litrowej benzyny z napędem 4×4, choć oznacza wydatek jedynie 118 990 zł, wymusza zaprzyjaźnienie się ze skrzynią CVT, czyli bezstopniową przekładnią, a to na pewno zadanie trudne. Jeżeli więc ktoś nie zamierza wjeżdżać tym autem w teren, powinien zadowolić się wersją 2WD z 2-litrowym silnikiem pod maską. Obecnie za takie auto w wersji Invite Plus trzeba zapłacić 90 990 zł. Prawdziwa promocja, a w cenie auto, które niczego nie udaje. Kwintesencja motoryzacji!

poprzednia  

1 2

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: