eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plMotoAktualności motoryzacyjne › Nowy Suzuki Ignis

Nowy Suzuki Ignis

2016-12-12 12:13

Nowy Suzuki Ignis

Suzuki Ignis © fot. mat. prasowe

PRZEJDŹ DO GALERII ZDJĘĆ (8)

Suzuki zacznie 2017 rok mocnym akcentem. Na salony "wjedzie" bowiem nowy Ignis. Nowy, bo z poprzednikiem, poza nazwą, nie ma nic wspólnego. Auto ma reprezentować niszową podklasę. Suzuki wymyśliło, że Ignis to ultra kompaktowy SUV. I coś w tym jest.

Przeczytaj także: Suzuki Vitara powraca w nowej odsłonie

Jest bardzo kompaktowy, a wygląd i podniesione zawieszenie sugerują, że i poza asfaltem będzie się spisywał co najmniej nieźle. Szczególnie, że prześwit niewielkiego Japończyka to prawie 20 cm i można go wyposażyć (opcjonalnie) w napęd na obie osie (AllGrip). Auto wygląda dziarsko. Przód jest typowy dla Dalekiego Wschodu i sporo w nim z poprzedniego wcielenia Grand Vitary. Tył to kolejny misz-masz, tyle że nowej Vitary i SX4. W sumie, bez designerskich fajerwerków, co nie znaczy, że nieciekawie.

Kabina, w mojej opinii, jest bardzo europejska. Przypomina mi Citroena C4 Cactus, szczególnie jej panel środkowy. I nie jest to żaden przytyk. To, co przed oczyma kierowcy - proste, czytelne, ale nie bez polotu. W skrócie, w dziale "stylistyka kokpitu", nie mam się do czego przyczepić. I to jest dobra informacja.

Z gamą silników Suzuki nie zaszalało. Jeżeli w ogóle można mówić o gamie, bo pod maskę auta trafi jedynie 1,2-litrowy, „atmosferyczny” motor benzynowy generujący 90 KM (przy 6000 obr./min.) i 120 Nm. (przy 4000 obr./min.). Ani moc, ani moment nie imponują, ale… naprawdę wystarczają. Szczególnie, że auto waży niewiele ponad 1300 kg. Napęd na przód lub na obie osie przenosi 6-stopniowa skrzynia manualna, albo 5-biegowa zautomatyzowana. W zależności od przekładni auto ma rozpędzać się do 100 km/h od 11,5 do 12,2 sekundy i osiągać około 170 km/h. To teoria. Praktyka, za czas jakiś, kiedy auto trafi do naszej redakcji na pełnowymiarowe jazdy testowe.

fot. mat. prasowe

Suzuki Ignis - przód

Przód jest typowy dla Dalekiego Wschodu i sporo w nim z poprzedniego wcielenia Grand Vitary.


Dlaczego w Suzuki nazywają Ignisa ultra kompaktowym SUV-em? Pewnie ze względu na prawie kompaktowe wymiary. Auto ma 3700 mm długości, 1660 mm szerokości i 1595 mm wysokości. Rozstaw osi mierzy 2435 mm i już tak bardzo ultra kompaktowy nie jest. Czuć to we wnętrzu, które bez problemów mieści 4 dorosłe osoby. Zresztą, tak naprawdę część modeli Suzuki Ignis będzie 4-osobowa. Zamiast tylnej kanapy producent montuje bowiem dwa przesuwane fotele.

fot. mat. prasowe

Suzuki Ignis - z boku

Jest bardzo kompaktowy, a wygląd i podniesione zawieszenie sugerują, że i poza asfaltem będzie się spisywał co najmniej nieźle.


fot. mat. prasowe

Suzuki Ignis - z przodu i boku

Auto kosztuje co najmniej 49 900 zł.


Jak auto jeździ? No cóż, czasu na test nie było zbyt wiele, ale pierwsze spostrzeżenia już są. I nie są one do końca pozytywne. O ile auto przyspiesza i hamuje tak, jak się spodziewałem, o tyle samo prowadzenie nieco mnie rozczarowało. W czym problem? Otóż, w zawieszeniu. Z przodu mamy standardowe kolumny MacPhersona, a z tyłu belkę skrętną. Wiem, wiem, inni, niekiedy bardziej nobliwi, też belkę z tyłu montują. Tylko że Ignisa wyceniono w Polsce na około 50 tys. złotych. A to już zacna kwota za stosunkowo niewielki samochód. A za zacną kwotę, można oczekiwać zacnych rozwiązań technicznych, do których belka nie pasuje.

fot. mat. prasowe

Suzuki Ignis - z przodu

Ignis to wyjątkowo niewielki SUV.


Owszem, auto jeździ i większość użytkowników pewnie nigdy nawet się nie domyśli, o co upierdliwemu redaktorowi chodziło, ale… Inżynierowie z Suzuki, Wy się poprawcie! Bo teraz to wygląda tak, jakby w Bentleyu uparli się, że do Afryki auta zrobią bez klimatyzacji, ponieważ tam wszyscy są przyzwyczajeni do upałów. Wiem, że "wielowahacz" jest droższy, ale na pozornej oszczędności może stracić to naprawdę niezłe auto. I teraz, tytułem wyjaśnienia, Ignis nie prowadzi się źle. Autem, mimo śliskiej i nierównej drogi jechało się nienajgorzej. Sęk w tym, że nie prowadzi się idealnie. A kupując SUV-a, przeciętny kierowca liczy na więcej niż w przypadku hatchbacka. Nie miałem możliwości sprawdzenia Suzuki z napędem AllGrip. Być może czteronapęd niweluje „dolegliwości” przednionapędówki, ale o tym, po „prawdziwym” teście nowego Ignisa.

fot. mat. prasowe

Suzuki Ignis - wnętrze

Kabina jest bardzo europejska. Przypomina Citroena C4 Cactus.


Ile kosztuje mały SUV z logo Suzuki? To już kwestia konkretnej wersji. Jak już wspomniałem, przednionapędowa podstawa (wersja Comfort) to wydatek co najmniej 49 900 zł. Za egzemplarz z napędem na obie osie trzeba zapłacić 61 900 zł. Topowy wariant Elegance AWD to natomiast koszt 68 900 zł.

fot. mat. prasowe

Suzuki Ignis - fotele

Zamiast tylnej kanapy producent montuje dwa przesuwane fotele.

Przeczytaj także: Nowe Suzuki Grand Vitara Nowe Suzuki Grand Vitara

oprac. : Artur Balwisz / NaMasce.pl NaMasce.pl

Więcej na ten temat: Suzuki Ignis, Suzuki, suv, nowe modele samochodów

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: