eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plMotoTesty aut › Skoda Octavia Combi 1.0 TSI ma w nosie hejterów

Skoda Octavia Combi 1.0 TSI ma w nosie hejterów

2017-02-16 09:30

Skoda Octavia Combi 1.0 TSI ma w nosie hejterów

Skoda Octavia Combi 1.0 TSI © Grzegorz Wawryszczuk

PRZEJDŹ DO GALERII ZDJĘĆ (18)

Silnik o pojemności kartonu mleka w dużym kompakcie i to jeszcze kombi? Każde wspomnienie na ten temat w polskim internecie podnosi fale oceanu hejtu. Czy na pewno krytyka wielkości sztormu jest uzasadniona?

Przeczytaj także: Skoda Octavia Scout 2.0 TDI DSG 4x4

Ponad 4,6-metrowe auto z ogromnym bagażnikiem i nadwoziem typowo rodzinnym, a pod maską trzycylindrowiec rodem z najmniejszych aut motoryzacyjnego rynku? No cóż, trudno nie mieć wątpliwości. Sam jeszcze przed testem byłem sceptycznie nastawiony na taką konfigurację. To jednocześnie jednak wzbudzało moją ciekawość czy taki spory downsizing ma sens?

Po pierwsze nie jestem fanem tego ekologicznego trendu. Po drugie zwłaszcza w wykonaniu vagowskich TSI, nawet w tych mniejszych modelach, które w mieście pobierają naprawdę spore ilości paliwa. Po trzecie? W sumie te dwa argumenty już wystarczą, żeby siać niepotrzebne stereotypy. Dlaczego sądzę, że nieprawdziwe?

Ponieważ w odpowiednich warunkach to 1.0 TSI o mocy 115 KM może być bardzo ekonomiczne i opłacalne. Niestety musi to być trasa (nawet autostrada), która nie wymaga częstych zmian prędkości. Wówczas Octavia Kombi zadowala się małą ilością paliwa. Przy prędkościach 130-150 km/h na odcinku 250 km samochód spalił mi 7,4 l/100 km, a wiecie przecież, że lekkiej nogi nie mam.

fot. Grzegorz Wawryszczuk

Skoda Octavia Combi 1.0 TSI - przód

W brązowym nadwoziu na czarnych, 17-calowych felgach samochód dobrze komponował się w zimowej scenerii.


Co ważniejsze jednak, nie było to maksimum tego silnika. Przy takiej prędkości obrotomierz pokazywał około 3 tysięcy obrotów, więc pewien zapas jeszcze zostawał, a ja nie byłem ślimakiem prawego pasa. Poza tym w aucie nie było strasznie głośno, a auto chętnie przyspieszałoby dalej (maksymalna prędkość to 200 km/h). Co więcej w takiej jeździe pomagał siedmiobiegowy automat DSG oraz tempomat. W takiej konfiguracji trasa nie stanowiła żadnych problemów i była bardzo wygodna.

fot. Grzegorz Wawryszczuk

Skoda Octavia Combi 1.0 TSI - z przodu i boku

Najciekawszym elementem wizualnym tego egzemplarza były koła.


Oczywiście każde dodatkowe obciążenie w postaci pasażerów lub bagaży znacząco wpływało na spalanie i dynamikę samochodu. A jak wiadomo w Octavii miejsca jest aż nadto. 600-litrowy kufer wyposażony w siatki oraz haczyki zmieści wszystko co potrzebujecie. Uwaga jedynie na ciężką klapę bagażnika. Jeśli chodzi o przestrzeń w środku – nawet 5 podróżujących znacząco by nie narzekała.

fot. Grzegorz Wawryszczuk

Skoda Octavia Combi 1.0 TSI - z tyłu

Auto wyceniono na 110 tysięcy złotych.


Zwłaszcza, że jasny, welurowy środek idealnie rozświetlał proste i ergonomiczne (żeby nie powiedzieć nudne) wnętrze znane z niemieckiej precyzji. Jasne, że taka tapicerka jest cięższa w utrzymaniu i po pewnym czasie może ulec dość mocnemu ubrudzeniu, ale mimo braku panoramicznego dachu wprowadzała element pozytywnego zaskoczenia po otwarciu drzwi.

fot. Grzegorz Wawryszczuk

Skoda Octavia Combi 1.0 TSI - kierownica

W testowym egzemplarzu nie było łopatek za kierownicą.


Wróćmy jednak do samej jazdy. Niestety oprócz wspomnianej niespodzianki jest jeszcze druga strona medalu prezentowanego motoru. Dla przeciętnego użytkownika samochodu większość jego przejażdżek to jednak miejskie arterie i krótkie dystanse, które obfitują w ciągłe przyspieszanie i hamowanie. W takim stylu jazdy niestety 1.0 TSI nie jest już takie obiecujące. Owszem nadal nie brakuje mu dynamiki, ale paliwożerność strasznie wzrasta. Utrzymanie w mieście wyniku poniżej 10 litrów na 100 km to naprawdę sztuka.

fot. Grzegorz Wawryszczuk

Skoda Octavia Combi 1.0 TSI - deska rozdzielcza

Na pokładzie auta pojawiły się takie luksusy jak dwustrefowa klimatyzacja, system multimedialny z nawigacją, kamera cofania oraz asystent pasa ruchu.


Fakt, że spora w tym negatywna zasługa wspomnianego automatu. Według mnie dużo lepiej sprawdziłaby się tu manualna przekładnia, którą człowiek może bardziej kontrolować. DSG strasznie szybko włączało kolejne biegi, przez co nie raz startując spod świateł przy prędkości 50 km/h na wyświetlaczu pomiędzy czytelnymi zegarami pojawiała się informacja o szóstym biegu. To zdecydowanie obniżało obroty i spowalniało auto. W naszym testowym egzemplarzu nie było łopatek za kierownicą. Tryb sportowy DSG w przypadku tego auta niewiele zmieniał. W gwoli ścisłości do 100 km/h auto rozpędza się w okolicach 10 sekund.

fot. Grzegorz Wawryszczuk

Skoda Octavia Combi 1.0 TSI - kanapa

Jeśli chodzi o przestrzeń w środku – nawet 5 podróżujących znacząco by nie narzekała.


Jeśli chodzi o resztę auta to testowany egzemplarz był nadal znanym i lubianym kompaktem czeskiej marki. W brązowym nadwoziu na czarnych, 17-calowych felgach samochód dobrze komponował się w zimowej scenerii. Co ciekawe nawet przy warunkach ciągłych roztopów śniegu samochód nie ściągał tak wiele brudu, jak auta w innych kolorach. Dla mnie jednak najciekawszym elementem wizualnym tego egzemplarza były wspomniane koła, przez co nawet tak oblatana karoseria mogła wyróżniać się na ulicy.

To co pozytywnie zaskakiwało w testowanej Skodzie to wyposażenie. Na jej pokładzie pojawiły się takie luksusy jak dwustrefowa klimatyzacja, system multimedialny z nawigacją, kamera cofania oraz asystent pasa ruchu. Niestety skutkowało to również wzrostem ceny samochodu. Ile kompakt z najmniejszym dostępnym silnikiem może kosztować – teoretycznie mało. Praktycznie taki e cudo na kołach wyceniono na 110 tysięcy złotych (bazowo około 90 tysięcy).

fot. Grzegorz Wawryszczuk

Skoda Octavia Combi 1.0 TSI - wnętrze

Jasny, welurowy środek idealnie rozświetlał proste i ergonomiczne wnętrze znane z niemieckiej precyzji.


Gdybym miał jednoznacznie ocenić Skodę Octavię Kombi w podanej wyżej konfiguracji ciężko byłoby mi wydać konkretny wyrok. Ten samochód bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, bo idealnie złamał stereotyp na temat pojemności współczesnych silników. Według mnie takie auto może idealnie wpasować się we floty, które pokonują rocznie wiele kilometrów. Nie sądziłem, że osobiście będę w stanie ogarnąć takie wyniki spalania nie tracąc przy tym dynamiki jazdy oraz osiągów.

Nie nazwałbym jednak motoru 1.0 TSI idealnym kompromisem, bo w wielu przypadkach jeszcze ma swoje wady. Pokazuje jednak drogę, w którą szczerze mówiąc do końca nie wierzyłem. Nie mówię też, że wszyscy powinni jeździć teraz małolitrażowymi silnikami i uważać je za jedyną prawilną motoryzację. Mówię jedynie, że szkoda strzępić hejterskich opinii, które wyssane są z krążących po sieci opowieści.

Nie wierzycie? Zapraszam na jazdy próbne i wyklarowanie opinii po odpowiednich doświadczeniach. A i jeszcze jedno – nikt mi nie zapłacił za takie słowa. Po prostu nie sądziłem, że Skoda może mnie w taki sposób zaskoczyć.

PS. I owszem nie mogę obiecać, że Octavia z tym silnikiem nie będzie miała problemów po przebiegu 100 czy 200 tysięcy kilometrów. W sumie jednak, czy którykolwiek współczesny samochód Wam to zapewnia? Wątpię, więc nie brałem tego aspektu w mojej ocenie testowanego auta.

oprac. : Konrad Stopa / Motoryzacyjnie Pod Prąd Motoryzacyjnie Pod Prąd

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: