eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plMotoTesty aut › Opel Grandland GSe ma kilka mocnych argumentów

Opel Grandland GSe ma kilka mocnych argumentów

2023-10-04 08:52

Opel Grandland GSe ma kilka mocnych argumentów

Opel Grandland GSe © fot. mat. prasowe

PRZEJDŹ DO GALERII ZDJĘĆ (13)

Nie wszyscy wiedzą, że prezentowany model występuje w tak mocnej wersji napędowej. Czy warto brać ją pod uwagę? Wiele zależy od oczekiwań i trybu życia. Ale po kolei…

Przeczytaj także: Opel Grandland 1.5 Diesel nie rozczaruje

Ten niepozorny SUV ma co najmniej kilka mocnych argumentów, które zapewniają konkurencyjność w segmencie C. Trzeba jednak dokładnie sprecyzować swoje potrzeby, by wybrać właściwą konfigurację. Wbrew pozorom, ta flagowa nie musi być lepsza od pozostałych.

Oto Opel Grandland GSe w pełnej okazałości. Jak powszechnie wiadomo, ten samochód ma już za sobą duży wachlarz rynkowych doświadczeń, dlatego nie dziwi, że przeszedł lifting. Jego efektem jest nowy front z przeprojektowanym zderzakiem, zmienionymi reflektorami i grillem, którego większość stanowi lity plastik.

Profil ujawnia natomiast całkiem zgrabną sylwetkę. Kompaktowy SUV niemieckiej marki posiada przyzwoite proporcje. Gwoli ścisłości, ma 4477 milimetrów długości, 1856 milimetrów szerokości, 1609 milimetrów wysokości i 2675 milimetrów rozstawu osi.

fot. mat. prasowe

Opel Grandland GSe - z tyłu

Połączenie czerni z czerwienią wygląda ciekawie.


Jako że to wersja GSe, można także liczyć na kilka dodatków, które mają podkreślać indywidualny, lekko sportowy sznyt. Jednym z nich jest dwukolorowe nadwozie. Połączenie czerni z czerwienią wygląda ciekawie, co nie oznacza, że każdemu przypadnie do gustu. Dedykowane felgi są już jednak jednoznacznie atrakcyjne i świetnie pasują do karoserii pojazdu.

Wnętrze


W kabinie można dostrzec pokrewieństwo z innymi modelami koncernu Stellantis. Czy to wada? Dzielenie podzespołów nie jest dziś niczym nadzwyczajnym. Warto jednak brać to, co dobre. W przypadku Opla nie można narzekać. Nie ma mowy o wulgarnym kopiowaniu. Kokpit jest indywidualnym projektem producenta, dlatego nie od razu dostrzega się elementy znane choćby z Peugeota 3008 (na przykład dźwignię skrzyni czy klamki).

fot. mat. prasowe

Opel Grandland GSe - deska rozdzielcza

Zegary są cyfrowe i mają indywidualne motywy


Jakość materiałów zasługuje na czwórkę z plusem. W widocznych miejscach dominują miękkie tworzywa, które są przyjemne w dotyku. Szkoda tylko, że na konsoli centralnej zagościło tyle fortepianowej czerni. Dlaczego? Taka faktura odbija światło i szybko ulega porysowaniu.

Zegary są cyfrowe i mają indywidualne motywy. Poziom ich czytelności nie budzi żadnych zastrzeżeń. Szkoda tylko, że nie ma grafiki z klasycznymi tarczami. Cieszy natomiast kierownica z wygodnym wieńcem i fizycznymi przyciskami.

Rolę centrum dowodzenia pełni dotykowy ekran multimedialny. Podobny instrument jest też montowany u kuzynów z Francji. Co ciekawe, zintegrowano z nim interfejs klimatyzacji, ale ta posiada także swój fizyczny panel. Dzięki temu obsługa jest znacznie bardziej przyjazna. I to się chwali. Przydałaby się jednak nieco bardziej płynna praca wyświetlacza.

fot. mat. prasowe

Opel Grandland GSe - fotele

Fotele zapewniają ergonomię przyjazną kręgosłupom.


Pierwszy rząd wygląda fenomenalnie i dumnie prezentuje metkę AGR. Cóż to takiego? Atest wydawany fotelom, które zapewniają ergonomię przyjazną kręgosłupom. Krótko mówiąc, chodzi o zdrowie i wygodę. W bardzo licznym gronie modeli tej firmy można je dostać. W wersji GSe oferują świetne wyprofilowanie boczne, a do tego mają wysuwaną część siedziska, co zapewnia podparcie ud.

Z kolei w drugim rzędzie jest całkiem nieźle. Kąt pochylenia oparcia nie rozczarowuje, podobnie jak długość siedziska. Dwie wysokie osoby zmieszczą się tu bez problemu i odbędą wygodną podróż. Środkowe miejsce jest nieco węższe. Co istotne, tunel między stopami jest stosunkowo niski.

Bagażnik może niektórych zaskoczyć - niestety negatywnie. W tej wersji oddaje do dyspozycji zaledwie 390 litrów pojemności. Niektóre kompaktowe hatchbacki oferują lepsze rezultaty w tej kategorii. W czym tkwi problem? Trzeba było gdzieś schować tę całą „elektryczną technologię”.

fot. mat. prasowe

Opel Grandland GSe - z przodu

Efektem liftingu jest nowy front z przeprojektowanym zderzakiem, zmienionymi reflektorami i grillem, którego większość stanowi lity plastik.


Na burtach brakuje tapicerki, co skutkuje szybkim porysowaniem plastików. Jeżeli chodzi o praktyczne dodatki, to są tu dodatkowe mocowania, solidna półka i otwierana wnęka, która pozwala przewieźć długie przedmioty. Po złożeniu tylnej kanapy możliwości przewozowe rosną do 1528 litrów.

Technologia


A teraz najważniejszy punkt programu, czyli układ hybrydowy. To wariant plug-in, co oznacza możliwość ładowania zewnętrznymi źródłami energii. Zacznijmy jednak od tego, że bazą tego zestawu jest doładowany silnik benzynowy o pojemności 1,6 litra. Uzupełnia go silnik elektryczny umieszczony nad tylnymi kołami. To właśnie on odpowiada za napędzanie tylnej osi.

Kierowca ma więc do dyspozycji napęd na wszystkie koła. Bardzo ważna jest tu także skrzynia biegów. W odróżnieniu od azjatyckiej konkurencji, zastosowano tu ośmiobiegowy automat, który jest znacznie lepszy od bezstopniowych, irytujących konstrukcji. I to jedna z zalet, jakie przynosi obecność w koncernie Stellantis.

fot. mat. prasowe

Opel Grandland GSe - profil

Profil ujawnia natomiast zgrabną sylwetkę.


Użytkownik ma do dyspozycji 300 koni mechanicznych i 520 niutonometrów. Takie wartości pozwalają osiągać setkę w 6,1 sekundy. Tak, ten niepozorny SUV przyspiesza, jak sportowe hatchbacki renomowanych producentów. I to naprawdę robi wrażenie. Jeżeli chodzi o prędkość maksymalną, to topowy Grandland może pędzić 235 km/h.

Istotnym elementem całego układu jest oczywiście bateria. Jej pojemność to 13,2 kWh netto, co w warunkach rzeczywistych pozwala na pokonanie około 50 kilometrów. Po jej rozładowaniu, kolejne 50 kilometrów uda się pokonać przy zużyciu około 3-4 litrów (w zależności od sytuacji). Nie jest to rekord, ale też trudno kręcić nosem.

fot. mat. prasowe

Opel Grandland GSe - przód

Bazowa wersja tego modelu posiada 130-konny silnik benzynowy.


Wrażenia z jazdy


Gdy akumulator trakcyjny ulegnie rozładowaniu, elektryczność wciąż wspiera jednostkę spalinową, tyle że rzadziej. Baterie mogą być ładowane poprzez silnik spalinowy albo odzyskiwanie energii z hamowania. Nie jest to jednak równie wydajne, co „podpięcie” do normalnego źródła energii. Trzeba więc liczyć się z tym, że po zużyciu prądu, silnik spalinowy przejmuje dowodzenie i musi radzić sobie z dodatkowymi kilogramami, co z kolei wpływa na spalanie.

Sama praca układu jest godna pochwały. System sterujący silnikami zapewnia bardzo płynną aktywację jednostki spalinowej. Nie ma mowy o przesadnych wibracjach. Wspomniany automat też nie irytuje. Sprawnie dobiera przełożenia, a lekkie szarpnięcia pojawiają się sporadycznie - tylko „na zimno” przy redukcji (na przykład podczas dojazdu do sygnalizacji świetlnej).

Ten niepozorny SUV rzeczywiście potrafi błyskawicznie przyspieszać, ale to nie oznacza, że prowokuje do szybkiej jazdy. Opel Grandland w tym wydaniu to wciąż komfortowe, rodzinne auto (mimo zmniejszonego bagażnika). Oferuje precyzyjny układ kierowniczy, dobrze zestrojone zawieszenie i niezły poziom wygłuszenia kabiny. W trybie elektrycznym zapewnia jazdę w niemal pełnej ciszy, co wręcz uspokaja.

fot. mat. prasowe

Opel Grandland GSe - tył

Bagażnik ma 390 litrów pojemności.


Kupno tej wersji jest jednak swego rodzaju zagwozdką. Kierowca do dyspozycji ma 300 koni, ale biorąc pod uwagę rodzaj układu hybrydowego, najlepiej będzie użytkować samochód na krótkich dystansach. Nie musi to być miasto, ale warto mieć możliwość szybkiego i taniego (najlepiej darmowego) ładowania, by w ogóle nie było konieczności korzystania z silnika spalinowego.

Duża moc może natomiast przydać się na autostradach i podczas wyprzedzania. Jeżeli jednak bateria zostanie rozładowana, to w takich warunkach trudno będzie utrzymać skromne zużycie paliwa. Warto o tym pamiętać i przed zakupem zastanowić się, czy ten wariant będzie optymalny.

Okiem przedsiębiorcy


Bazowa wersja tego modelu posiada 130-konny silnik benzynowy. W wersji Business Edition (tej podstawowej) stanowi wydatek 142 700 złotych. Diesel o tej samej mocy kosztuje natomiast aż 174 100 złotych. Skąd ta różnica? Oferowany jest tylko z topowym wyposażeniem.

A co z flagową hybrydą? To już inna liga cenowa. Opel Grandland GSe startuje od kwoty 259 100 złotych. Trudno mówić o okazji sezonu, ale wersje plug-in są zawsze tymi najdroższymi spośród wszystkich odmian zelektryfikowanych.

SUV Opla to ciekawa, bardzo pragmatyczna propozycja, ale w konwencjonalnych wariantach silnikowych. Odmiana 300-konna ma sens wtedy, gdy kierowca dysponuje tanim lub darmowym źródłem energii i często jeździ na krótkich dystansach. W trasie natomiast zapewni świetne osiągi, bezpieczeństwo i… podwyższone zużycia paliwa.

oprac. : Wojciech Krzemiński / NaMasce.pl NaMasce.pl

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: